Jak byś się czuł, gdybyś kogoś zabił na służbie?

Różne odpowiedzi, nie oceniam czy dobre czy złe.



Myślę że na pewno miałbym poczucie winny jednak nie mogłabym brać tego siebie gdyż praca którą wykonuje policjant wiąże się z takim ryzykiem. Na pewno konieczne była by konsultacja z psychologiem gdyż jest to bardzo duże obciążenie dla człowieka. W mojej ówczesnej pracy również spotykam się z śmiercią, i mimo swoich umiejętności które posiadam i tak nie mogę pomóc tym ludziom. Uważam że jest to wpisane w ryzyko zawodu, a tak naprawdę dopiero jakbym znalazła się w takiej sytuacji mogłabym naprawdę powiedzieć co wtedy bym czuła.

 

Z pewnością czułbym się źle. Nigdy nie zabiłem człowieka, więc nie mogę dokładnie określić tego stanu, natomiast doświadczenie życiowe podpowiada że jest to silne uczucie, bo związane z wyrządzeniem drugiej osobie największej krzywdy. Próbowałbym racjonalizować to zdarzenie tłumacząc sam sobie, że zrobiłem to w sytuacji zagrożenia życia swojego, czy mojego kolegi, czy też innej osoby postronnej i że była to absolutna konieczność.

nie jestem w stanie przewidzieć jak bym się zachował...nigdy nie bylem w takiej sytuacji. na pewno nie było by to dla mnie łatwe i koniecznie skorzystałbym z terapii z psychologiem.

Zabicie człowieka jest zapewne bardzo traumatycznym przeżyciem, nawet jeżeli zabiłbym go na służbie, w sytuacji kiedy nie było innej możliwości zadawałbym sobie pytanie czy na prawdę nie mogłem zrobić nic innego, czy to była ostateczność.  Posiadając broń jako policjant jestem świadomy tego do czego służy broń i co ona może zrobić, jednakże po takim zdarzeniu potrzebowałbym rozmowy z psychologiem pomimo ze mam mocna psychikę nie jestem bezdusznym robotem.

Przez radio powiadomił bym dyżurnego o zderzeniu oraz poprosił o wydzwonienie lekarza ostatniego kontaktu,później napisał bym raport oraz notatkę służbową.

ten filmik jest wymysłem reżysera, a rzeczywistość i możliwość funkcjonariusza na służbie jest zapewne  ograniczona. 

Na tym filmiku mamy przedstawionego człowieka- funkcjonariusza jako bohatera, jednostkę, który w pojedynkę bez skrupułów stawia czoła bandytom i to zapewne cieszy oko potencjalnego odbiorcy. Zauważmy, że podczas akcji "strzelaniny" w pobliżu jest pełno osób, które mogą stać się potencjalnymi ofiarami, dlatego takie rzeczy tylko w filmach.

Myślę że nie ma właściwej odpowiedzi na pytanie pani psycholog, ponieważ osobowość i psychika człowieka są indywidualnością każdego z nas i nie wiemy jakie przyjmie skutki po tak traumatycznym zdarzeniu, natomiast prawo użycia broni palnej opisane jest dosyć jasno, to sytuacja, okoliczności zadecydują o danej chwili "żyć, czy stać się ofiarą".

Wszystko zależy w jakich okolicznościach by to się stało,czy zagrożenie z jego strony byłoby skierowane tylko do mnie,czy też osób postronnych,czy by to była próba ucieczki,czy ma broń,próbuje kogoś przejechać, itd......

Wydaje mi się,że nie ma odpowiedzi na to pytanie,nie znając szczegółów.

Na pewno inne odczucia bym miał gdybym zastrzelił człowieka który atakuje mnie osobiście,mojego partnera,czy osoby postronne,celem pozbawienia życia,wtedy wydaje mi się że nie miał bym problemu z emocjami po takiej tragicznej sytuacji.


Natomiast gdyby taka sytuacja miała miejsce podczas ucieczki tej osoby za wszelką cenę i w dodatku nie uzbrojonej,a strzał okazałby się śmiertelny dla podejrzanego,na pewno miotały by mną po wszystkim wątpliwości czy nie dało się tego inaczej załatwić.

Uważam że życie ludzkie jest dobrem największym,ale czasami trzeba wybrać mniejsze zło,aby uratować komuś życie,czy bronić siebie.

Podejrzany,wyrządzając czyn zabroniony,grożący śmiercią innym,nie  stosujący się do poleceń,nie jest zwierzęciem,nie działa instynktownie,ma swój rozum i zdaje sobie sprawę z konsekwencji swoich poczynań i myślę że to pozwoliło by mi po takiej sytuacji opanować emocje.

Jeżeli już by taka sytuacja się zdarzyła, to byłoby mi z tym źle, acz zależy w jakiej sytuacji by do takowego zdarzenia doszło (oby nigdy) jeśli byłby to gwałciciel, morderca to pewnie lepiej bym to zniósł, świadomość że dzięki temu uratowałem nie jedno istnienie. Natomiast w takiej sytuacji jak przedstawiona na filmiku z wcześniejszego maila byłoby ciężej.

Niejako zabicie drugiego człowieka wiąże się z konsekwencjami, chociażby wyrzuty sumienia z którymi trzeba by było się jakoś uporać, ponieważ wybierając ten zawód musimy sie liczyć że taki moment może się pojawić pewnego dnia. To tylko moja opinia, a wiadomo, ze każdy może mieć inne zdanie.

Nie jestem w stanie określić moich emocji po zabiciu człowieka ponieważ jeszcze tego nigdy nie zrobiłem.Jeżeli miał bym po tym jakieś problemy zgłosił bym się po pomoc do psychologa policyjnego.


Dobre pytanie... 

Czułbym złość, przygnębienie, pojawiły by się wyrzuty sumienia. Zapewne poddał bym całą sytuację analizie czy można było jej uniknąć,  zakończyć interwencję w inny sposób.

Straszny jest to czyn i płacz chyba nie jest nieunikniony ale także trzeba się pogodzić z tym ze jeśli podejmujemy się pracy w policji to jest szansa że będziemy musieli to zrobić.


Na pewno byłby dla mnie to ogromny szok ponieważ jest to brzemię którego nikt nie chce nosić na swych barkach ale nie wpadł bym w załamanie ponieważ jeśli miał by zakończyć życie niewinnych ludzi to musiał bym coś zrobić i jeśli to była konieczność to musiał bym to zrozumieć.

Jeżeli by mi zagrażał lub mojemu partnerowi na służbie uznał bym że zrobiłem słusznie i nie zastanawiałbym się nad tym

Jest to pytanie na które tak naprawdę nie ma odpowiedzi, według mnie. Człowiek może podać różne odpowiedzi ale tak naprawdę dopiero kiedy to się wydarzy dopiero się okazuje jak człowiek zareaguje. Moja odpowiedź brzmi następująco:

Jeżeli bym zabił człowieka będąc na służbie nie bym był z tego dumny, należy robić wszystko by do tego nie dopuścić. Jeżeli jednak to by mi się przytrafiło tak jak wspomniałem dumny bym nie był ale bym się z tym faktem pogodził wiedząc że ten człowiek był niebezpieczny dla otoczenia, wiedząc że nie miałem innego wyboru.


Hmmm bardzo trudne pytanie. Nie wiem co czułabym... Na pewno przerażenie,  ze odebrałam komuś życie. Rozgoryczenie, smutek. Świadomość ze to przestępca lecz nie zmienia faktu ze to człowiek... Jednak decydując się na służbę w Policji jestem świadoma posiadania broni... Jako policjantka wiem kiedy trzeba jej użyć. Używać w celu obrony życia innych jak i swojego. Bo gdybym np nie strzeliła do celującego np we mnie lub w inna osobę przestępcy to ten bez wahania zabiłby niewinna osobę. Fakt posiadania broni palnej i sytuacje jej użycia wpisany jest w zadania policjanta. . . 

Witam Panie Darku. Ja osobiście na to pytanie odpowiedział bym tak. Zgodnie z ustawą o środkach bezpośredniego przymusu użycie broni palnej to naprawdę ostateczność. Jeśli już ją użyjemy to mamy tej osobie co do której użyć tego środka wyrządzić jak najmniejszą krzywdę. Gdby zdarzyła się taka sytuacja że kogoś bym zabił.

To wszystko zależy od okoliczności. Bo gdy to był jakiś zamachowiec który w tłumie ludzi wyciąga broń i krzyczy " Alach jest wielki " gdyby potem się potwierdziło że chciał przeprowadzić faktycznie zamach to nie miał bym takich wyrzutów sumienia. Lecz gdyby to był zwykły niewinny człowiek. To nie ma w tym nic dziwnego że bym się załamał. W tedy zgłosił bym się do sekcji psychologów która w takich przypadkach pomaga przez to przejść


Panie Darku, nie ukrywając jest to bardzo trudne pytanie na które ciężko odpowiedzieć... Na pewno sytuacja w której postawiłaby mnie ta osoba miałaby ogromne znaczenie, jeżeli czułbym realne zagrożenie ze strony petenta to myślę że poradziłbym sobie z tym ale na pewno czułbym się z tym źle, z myślą że komuś odebrałem życie jednakowoż ratowałbym się myślą że komuś innemu uratowałem tym życie (koledze/koleżance z patrolu? Niewinnej osobie postronnej?).

Na pewno nie ma to być jak na załączonym filmiku, życie to nie Hollywood ludzie mają uczucia każdy przeżywa w jakiś sposób śmierć drugiego człowieka nie ważne czy tę osobę znamy czy jest to ktoś całkiem obcy.

Przyznaję pytanie faktycznie jest dość trudne. Użycie broni przez policjanta to ostateczność. Mam nadzieję że nie byłbym nigdy do tego zmuszony. Jako że nigdy nie zabiłem człowieka nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. Jest to w każdym razie coś strasznego i każdy reaguje inaczej.

Witam ciężkie pytanie na pewno były by ważne okoliczności użycia broni i do kogo ? Nikogo nigdy nie zabiłem i nie mam pojęcia jak to jest 


Uczucie po zabiciu człowieka, nie może się z niczym równać, ciężko odpowiedzieć jak mógłbym się poczuć. .. Wewnętrznie na pewno miałbym poczucie winy, to moim zdaniem naturalne po tak strasznej rzeczy, lecz moje samopoczucie zależałoby od okoliczności, które mnie do tego zmusiły, czy ten czyn był w 100% słuszny, tzn czy ta osoba dajmy na to zagrażała realnie czyjemuś życiu lub zdrowiu. Ponieważ po dokonaniu tego, muszę usprawiedliwić się przed przełożonymi i najważniejsze przed samym sobą, aby się nie zadręczyć, aby nie mieć wyrzutów i dalej pełnić służbę . Podsumowując, na pewno będę  czuć smutek i co najważniejsze współczucie 

Po pierwsze to nie mam pojęcia i mam nadzieję,  że nie dowiem się jakie to uczucie zabić człowieka. Chodź zdaje sobie sprawę że praca policjant wiąże się z użyciem broni i zawsze może dojść do takiej sytuacji. Pewnie był bym smutny i roztrzęsiony. Poprosiłbym też o spotkanie z policyjnym psychologiem, który mam nadzieję pomógł by mi przezwyciężyć moje lęki. Starałbym jak najszybciej pozbierać się do kupy. 

Policjant używa broni raczej w ostateczności

 Widzę to tak: Jeżeli musiałbym zabić to tylko osobę która swoim zachowaniem zagrażałaby innym tj. chciałaby odebrać życie innym.

Raczej tłumaczyłbym sobie że to było konieczne. Oczywiście jeżeli jest taka możliwość skorzystałbym z rozmowy z psychologiem.

Na pewno jest to sytuacja nieprzyjemna i niecodzienna. Jednak należy zachować zdrowy rozsądek. (Odniósłbym się tutaj do artykułu 37 o śpb). Należy zabezpieczyć miejsce, w którym nastąpiła śmierć przed dostęp dla osób postronnych. Ustalić świadków zdarzenia oraz powiadomić przełożonego lub osobę pełniącą służbę dyżurną. 

Nie czułbym zadowolenia z takiej sytuacji, gdyż jestem zdania, że jeśli tylko to możliwe należy tak dobierać siły, żeby wyrządzić jak najmniejsze szkody. Natomiast jeśli dostępne środki nie dają innej możliwości lub śmierć nastąpiłaby przez chorobę osoby, stosunku do której podjąłbym interwencję, wykonałbym czynności o których wspomniałem wcześniej.  Na pewno przez krótki czas rozmyślałbym nad tą sytuacją, ale z pewnością nie miałbym problemu z tym w dalszej służbie. 

Trudne pytanie... Mimo iż staram się twardo stąpać po ziemi, w głębi jestem wrażliwą osobą. takie zdarzenie na pewno wywołuje przeogromny chaos w sumieniu każdego człowieka.Jeżeli był by to przestępca starałabym uspokoić swoje myśli tym, iż moja praca polega na zapewnieniu bezpieczeństwa innym obywatelom. Jeżeli byłby to człowiek niewinny ciężko byłoby mi wybaczyć sobie taki czyn.

 

Odpowiedziałem że "odebranie ludzkiego życia zawsze jest tragedią, nie ważne czy w obronie koniecznej gdyż taki scenariusz zakładam, i na pewno czuje że to nie jest proste lecz ciężko mi to sobie wyobrazić. Mogę tylko spekulować. Najpewniej musiał bym poukładać myśli, najpewniej w t samym gabinecie w którym teraz rozmawiamy "

Myślę, że w takiej sytuacji przede wszystkim rozważałabym słuszność tego niecodziennego czynu, nie miałabym wyrzutów sumienia w momencie gdy popełniony czyn był jedynym rozwiązaniem i był popełniony w kwestii większego dobra. 

Witam. Myślę tak, że nim bym zabił, pierw rozważałbym inne rozwiązanie. Czy np postrzelenie (w nogę, rękę) nie było by wystarczające, żeby sprawca zaniechał danego czynu? Z drugiej jednak strony, gdybym już podjął decyzje o strzale i bym zabił dana osobę pewnie bym miał wyrzuty sumienia i bym się zastanawiał czy nie było innego sposobu, który by zapobiegł jego śmierci. 

Moim zdaniem dziewczyna odpowiedziała wyczerpująco na to pytanie. Każdy z nas ma inną psychikę, inne podejście do sytuacji i każdy zareagował by na to inaczej. Gdybym to ja miał odpowiedzieć na to pytanie to powiedziałbym, że w dużej mierze zależało by to od tego czy była by to obrona konieczna przed napastnikiem, który załóżmy zabił już kogoś czy np. potrącenie niewinnego człowieka podczas pościgu za bandytą.

Nie wiem, bo jeszcze nigdy nie zabiłem człowieka, jednak jako policjant miałbym świadomość tego, że być może kiedyś zdarzy się sytuacja gdzie celny strzał do drugiej osoby będę musiał oddać ze względu na to, że będę chronił życie własne, lub innych osób. Nie mógłbym się zawahać w takiej chwili, gdyby ktoś gdyby jakiś przestępca chciał mnie lub kogoś innego zabić.

Witam,
Jak to zabić po raz pierwszy? Idę do Policji nie po to, żeby zabijać po raz pierwszy, drugi, trzeci, ale żeby przed takowymi zamachami bronić. Nawet używając najcięższego śpb w postaci broni palnej w stosunku do osoby nie mam zamiaru jej zabić, a zminimalizować skutek tego użycia.

W takim razie nie odpowiem na pytanie "jakbym się czuła" bo w momencie, kiedy byłabym pewna, ze użycie spb w danej sytuacji niosłoby za sobą takie skutki, nie użyłabym go, nie doprowadziłabym do takiej sytuacji.

Witam, gdybym po raz pierwszy zabiła człowieka nie było by to dla mnie łatwe, ponieważ jako policjant używam broni w ostateczności. Chcąc pracować w policji to nie ja wymierzam sprawiedliwość lecz sąd do którego chce doprowadzić "podejrzanego", "winnego". Życie człowieka jest bardzo cenne a ja odbierając życie człowiekowi chciała bym zdawać sobie sprawę z tego, że to była ostateczność, obrona własna, partnera, czy niewinnych ludzi. Nie wyglądało by to jak na filmie. W życiu nigdy nie jest jak w filmie, a człowiek to nie maszyna bez uczuć. 

Po zabiciu człowieka najprawdopodobniej w pierwszej chwili obwiniałbym się za to co się stało, nie ja dałem mu życie żeby mu je odbierać. Po ochłonięciu poinformowałbym kogoś wyżej postawionego ode mnie i spytał co mam teraz zrobić. 


Odpowiedz na pytanie jak bym się czuł gdybym po raz pierwszy zabił kogoś na służbie;

wersja pierwsza szczera; pewnie by mnie to nie obeszło ale jestem świadomy tego ze taka odpowiedz wykreowała by mnie na zimnego socjopatę wiec pewnie silił bym się na wersje nr dwa ze odczuwał bym wyrzuty sumienia jednakże tłumaczył bym to tym ze nie można było postąpić inaczej i chroniłem życie własne i innych ludzi

 

z pewnością byłoby ciężkie przeżycie, lecz sądzę, ze każdy wstępując do służby powinien mieć pod uwagą to, iż może go taka sytuacja spotkać zarówno gdzieś na początku służby, jak i w dalszym ciągu jej trwania i również pod koniec. Wszystko myślę, ze zależałoby od okoliczności w jakich do takiej sytuacji by doszło, czy nie byłoby wyjścia, czy oddanie strzału byłoby ostatecznością czy byłby to nieszczęśliwy wypadek, czy człowiek, do którego strzelałem zmarł na miejscu, czy po jakimś czasie.

Jedno jest pewne, trzeba być przygotowanym na tyle psychicznie, żeby nie załamać się i rozmowa z psychologiem po takim zdarzeniu może byłaby wskazana, ale na pewno oddając strzał muszę wiedzieć, ze tak to może się skończyć, jeśli tego nie wiem, nie jestem świadomy, nie nadaję się do służby. Takie jest moje zdanie.


Witam myślę że zabicie człowieka nie jest łatwą sprawą i raczej nie leży w naturze ludzkiej. Czytając to pytanie można również odebrać je dwojako. Dla czego pani czy pan psycholog użyli pojęcia ogólnego a nie precyzyjnego czyli np ;zastrzelił w obronie własnej lub innej sytuacji w  której ostatecznością byłoby użycie broni.

Policjant jako funkcjonariusz mający chronić życie ludzkie daleki będzie od zabijania. Instynkt ludzki działa tak aby w sytuacjach podwyższonego ryzyka myśleć szybko i racjonalnie a często też impulsywnie wiadome jest że każdy przy zdrowych zmysłach starał się będzie uniknąć takiej sytuacji do samego końca.

Natomiast jeśli chodzi o zabicie człowieka na służbie może być to przypadek a może być konieczność .Przypadkiem może być przypadkowa i niechciana śmierć np poprzez niefortunne wtargnięcie pieszego pod koła radiowozu . Tak czy inaczej na pewno będzie to traumatyczne przeżycie .

Myślę że po czymś takim starałbym się zachować zdrowy rozsądek .Uważam iż po czymś takim zalecana jest pomoc a przynajmniej rozmowa z psychologiem i przypuszczam że takie są procedury . Co do filmu z brudnym Harrym to uważam że nie zachował się jak policjant  tylko  amerykański bohater psychopata 

Gdybym zabił człowieka który stwarzał zagrożenie mojego życia i nie widziałbym innej opcji to na pewno byłbym tą sytuacją wstrząśnięty i próbowałbym jak najszybciej dojść do siebie. 

Pierwsza odpowiedź, która mi przyszła do głowy, po przeczytaniu tego pytania to, że przykro mi, ale nie potrafię wyobrazić sobie mojego zachowania. Trudno mi również dopuścić myśl, że podczas służby mogłabym zabić człowieka.

Mając na uwadze fakt, że moje działania powinny zmierzać do zapewnienia ochrony zdrowia i życia ludzkiego, nie mogę dopuszczać do tego typu sytuacji. Ponadto używając środków przymusu bezpośredniego należy kierować się zasadą minimalizacji skutków, która formułuje obowiązek użycia takich środków, które wyrządzają najmniejszą dolegliwość. 

Mam nadzieję, że moja odpowiedź chociaż w części byłaby poprawna.

Odpowiedziałbym, ze na-pewno czuł bym zal i poczucie winy, bo chyba każdego w takiej sytuacji dopadają wyrzuty sumienia. Na pewno udał bym się do policyjnego psychologa aby pomógł mi oswoić się z sytuacja.

Po takim wydarzeniu poszukałbym pomocy u starszych i bardziej doświadczonych funkcjonariuszy i policyjnego psychologa. Na pewno poszedłbym na mocny trening by rozładować napięcie. Na pewno to nie byłoby miłe uczucie ale taka jest służba i wstępując do policji trzeba mieć świadomość że takie sytuacje mogą sie przydarzyć.

Ciągle bym myślał o tym czy nie było innych wyjść i rozwiązań na pewno zrobił bym to gdyby ktoś do mnie celował w innym wypadku na pewno nie i najpierw chciałbym zranić a nie zabić.

zabicie człowieka na służbie jest ostatecznością w ciężkiej sytuacji, w sytuacji w z której nie ma już wyjścia. wiąże się to z chronieniem  życia innej osoby albo własnego życia. 

Myślę że poprosiłbym o dzień wolnego dla otrząśnięcia się z tej sytuacji.

Witam, próbując odpowiedzieć na pytanie zadane przez psychologa dotyczące zabicia człowieka po raz pierwszy na służbie zaznaczyłbym ewentualną potrzebę pozbawienia życia ludzkiego spowodowaną wyższą koniecznością, czy to w celu obrony przed bezpośrednim pozbawieniem zdrowia i życia innych osób, czy w samoobronie, gdyż nigdy nie podjąłbym próby narażania  zdrowia nawet największego przestępcy bez uzasadnionego powodu.

Po stwierdzeniu zgonu w takim przypadku  zdałbym raport i zostawił sprawę do wyjaśnienia śledczym , nie odmówiłbym też pomocy psychologa policyjnego, ponieważ zabójstwo drugiego człowieka nigdy nie jest czymś dobrym i z pewnością zostawia po sobie ślad w psychice.

Pytanie w jakiej by to było sytuacji:

- obrony koniecznej własnej to cieszyłbym się, ze przeżyłem i mój partner tez zyje

- obrony mojego partnera ze służby - cieszyłbym się ze oboje żyjemy 

 To sa generalnie trudne decyzje ale będąc policjantem działamy czasami w takich sytuacjach stresowych ze musimy podejmować szybko decyzje, które ratują nasze i innych życie. 

Dlatego moja odpowiedz byłaby taka, ze zależny od sytuacji. Na pewno w pierwszej chwili cieszyłbym sie ze żyjemy my a nie zostaliśmy zabici przez bandytę. Czy miałbym później jakieś wyrzuty, myślę ze pierwszy raz zawsze jest trudny ale w końcu po to idziemy do policji żeby służyć i pilnować porządku publicznego czasami tez z narażeniem życia dlatego z tylu głowy należny mieć zawsze myśl, ze może sie zdarzyć sytuacja kiedy będę musiał wyciągnąć bron z kabury i strzelić do drugiego człowieka. 

 

Tez trzeba mieć na uwadze ze nie celowałbym do osoby, żeby zabić tylko obezwładnić ale gdyby doszło do sytuacji, ze zabiłem to myślę ze taka byłaby moja odpowiedz jak powyżej.

Myślę że czuł bym satysfakcje z dobrze wypełnionego obowiązku. Jeżeli ów człowiek był przestępca, miał broń której chciał użyć wobec mnie czy tez innej osoby i nie stosował się do poleceń funkcjonariusza nie miałbym wyrzutów sumienia i nie rozmyślał bym że mogłem postąpić inaczej w sytuacji zagrożenia życia.


Nie codziennie człowiek spotyka się w takiej sytuacji żeby musiał użyć broni w obronie własnej bądź innej osoby w obronie koniecznej . Na pewno by mnie to dotknęło w jakiś sposób i miałabym wyrzuty sumienia że zabiłam człowieka, ale z drugiej strony ocaliłam sobie lub innym osobom życie które poprzez napastnika były zagrożone.

Co bym zrobiła? To bardzo trudne pytanie... Na pewno miałabym wyrzuty sumienia, ponieważ każdy człowiek ma prawo do życia i to życie jest czymś niepowtarzalnym. Zależy też jak zawiniłby ten człowiek, który zginął.

Masz coś ciekawego na ten temat?

Podziel się swoimi informacjami o Policji?

Do you have a great story about this? Share it!
Masz interesującą historię? Wystarczy ją opisać.

[ ? ]

Upload A Picture/Zdjęcie (jak najbardziej wskazane)[ ? ]

 

Click here to upload more images (optional)

Author Information (optional)

To receive credit as the author, enter your information below.

(first or full name)

(e.g., City, State, Country)

Submit Your Contribution

  •  submission guidelines.


(You can preview and edit on the next page)